Wyszłam za mąż mając 25 lat, myśląc co ludzie powiedzą przecież jestem jeszcze za młoda na ślub. Jak teraz sobie o tym myślę moja "głupota", była naprawdę zabawna. Mojego Kubusia urodziłam według rocznika mając 27 lat ( parę miesięcy brakowało). To chyba taki nie najgorszy wiek na rodzenie, aczkolwiek wtedy uważałam, że jestem "starą" mamą.
Teraz wiem, że nie byłam wcale stara, lecz w sam raz. Przez te kilka lat panieństwa zdążyłam się wyszaleć, skończyć studia, już pracowałam kilka lat. Z Kubą w domu zostałam do 3 roku życia. Nie było dla mnie problemem siedzieć na podłodze godzinami, bawić się samochodzikami, klockami, rysować, biegać po domu jak koniki. Gdy byliśmy na placu zabaw, zjeżdżałam razem z nim ze zjeżdżalni, siedziałam w piaskownicy( nigdy na ławce) i bawiłam się razem z nim. Było fajnie.
Gdy urodziłam Patiś, miałam według rocznika 32 lata. Niestety, ale z nią nie mam już tylu chęci do zabawy, długie siedzenie nad klockami mnie trochę irytuje . Już z nią nie siedzę w piaskownicy tak dużo jak z Kubą, wolę ławkę. Owszem jak była mała i z nią zjeżdżałam na zjeżdżalniach czasami. Podobno w starszym wieku ma się więcej cierpliwości, ale nie w moim przypadku. Sprawność fizyczna też nie jest taka sama (w porównaniu do tej jaką miałam w wieku tych 27 lat), a przecież są dużo starsze mamy - takie, które rodzą koło 40-tki lub później. Pewnie są różne sytuacje życiowe, czasami tak wychodzi, ale jest to też często własny wybór mamy. Nie potępiam tego, nie oceniam, ale osobiście uważam, że dobrze jest wyrobić się z rodzeniem do 30- tki.
Wie, wiem to Wasz wybór i nic mi do tego, ale czy mamy, które z własnej woli rodzą w tak późnym wieku zastanawiają się nad punktem widzenia swoich dzieci. Pewnie, że nie bo przecież nienarodzone dziecko jeszcze nie mówi. Gdy się urodziłam moja mama miała 36 lat a tata 42 lata. Wiem jak to jest mieć starszych rodziców. Nie jest to prawdą, że dziecku jest to obojętne. Nie wiem jak to było gdy byłam malutka, ale już w przedszkolu odczułam co znaczy mieć rodziców dużo starszych niż inni. Szczególnie dotkliwie to odczuwałam, gdy przychodził po mnie mój tata, który w wieku 45 lat był już całkowicie siwiuteńki. Jak myślicie co dzieci, całkowicie nieświadomie, wołały gdy po mnie przychodził? Agnieszka dziadek po ciebie przyszedł. Było mi przykro, że tak mówiły mimo, że robiły to nieświadomie. Przewrażliwiona mama chowała mnie jak pod kloszem. Byłam totalnie niesamodzielna i niezaradna. Akurat tak się stało, że moja mama po 25 latach pracy ( w szkole specjalnej) mogła przejść na emeryturę i tak zrobiła. Wiec gdy byłam w podstawówce na pytanie, gdzie pracuje odpowiadałam, że jest na emeryturze. Nauczyciele byli zawsze bardzo zdziwieni i mówili że chyba jest na rencie a ja im na to ,że nie na rencie tylko na emeryturze. Teraz moje dzieci nie mają takich fajnych dziadków, pełnych energii do zabawy ( aczkolwiek na mojego tatę nie mogę narzekać - jak umie tak się z nimi bawi).
W tej chwili ja będę miała 36 lat ( 7 października), moja mama na 72 lata i leży na intensywnej kardiologii. Może się z tego wykaraska a może nie. Więc drogie przyszłe mamy nie czekajcie aż będziecie miały około 40 lat albo więcej na urodzenie dziecka. Wasze dziecko będzie Was kochało tak czy siak, ale naprawdę lepiej mieć młodą mamę i cieszyć się nią trochę dłużej.