sobota, 18 stycznia 2014

Śnieżne szaleństwa.

Jako, że śnieg u nas zapanował trzeba było od razu to wykorzystać, bo nigdy nie wiadomo czy śnieg szybko nam nie stopnieje. Korzystając z fajnej pogody ( mrozek -5 stopni ) pojechaliśmy na najlepszą ( nie koniecznie najwyższą) górę w naszym mieście, na sanki.





 




Zanim tam dotarliśmy trzeba było wydobyć samochód spod śniegu :) Więc od czego mamy małych pomocników? :D



A tak wygląda nasza ulubiona górka.



 Byliśmy około godziny, bo brzuszek Pati zaczął domagać się jedzonka. Ale Sami zobaczcie jaką świetną zabawę miały te moje robaczki. Kuba oczywiście jednego susa musiał zrobić :)







A to moje zimowe robaczki: