Jedni je uwielbiają, inni nienawidzą.
My je obchodzimy. Bez przesady, skromnie z dziećmi. Dzieciaki dostały od nas kartki walentynkowe i po lizaku. Nic niezwykłego, przecież One wiedzą, że Je kochamy, a my wiemy, że One kochają nas.
Czy Wy wiecie skąd się wzięło to święto? Ja tego nie wiedziałam. Dopiero Kuba opowiedział mi tę historię. Oto historia Św. Walentego - patrona zakochanych i chorych umysłowo (w sumie to to samo).
"Walenty z wykształcenia był lekarzem, z powołania duchownym. Żył w III wieku w Cesarstwie rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego. Cesarz ten za namową swoich doradców zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie w wieku od 18 do 37 lat. Uważał on, że najlepszymi żołnierzami są legioniści niemający rodzin. Zakaz ten złamał biskup Walenty i błogosławił śluby młodych legionistów. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy o tym dowiedział się cesarz, kazał zabić Walentego. W przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: „Od Twojego Walentego”. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 r."
Miłych Walentynek.