Moja ŻONA zasugerowała mi abym
napisał coś, na co jestem szczególnie wyczulony czyli o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. Oczywiście nie chodzi tu o
wykład z ustawy Prawo o ruchu drogowym lecz o tym jak zachowujemy się na co
dzień.
W większości
czytelników/czytelniczek mamy dzieci. Uczymy nasze dzieci właściwie
wszystkiego: od podstawowych zasad w codziennym życiu, np. mycie zębów,
podstawowych zasad kultury oraz zachowania związanego z poruszaniem się po
drodze.
To czy nasze brzdące będą przechodziły w
miejscu dozwolonym i bezpiecznym oraz w sposób bezpieczny zależny w głównej
mierze od nas. Co im pokażemy to NASZE DZIECI będą naśladowały. Przechodzenie
na „czerwonym”, „bieg pomiędzy samochodami”, itd. Wozimy nasze dzieci
samochodami. Maluchy zgodnie z przepisami obowiązującymi w naszym kraju muszą
być przewożone w fotelikach … taaak ale to nie wszystko; trzeba jeszcze ten
fotelik prawidłowo zamontować w pojeździe a jak już dziecko do niego wsiądzie
to trzeba też zapiąć pasy w tym foteliku. Ile to razy widać jak w samochodach
przewożone są dzieci bez fotelików, nie mają zapiętych pasów. Kochamy nasze
dzieciaczki dlaczego więc narażamy je na utratę zdrowia a nawet życia. Mandat
za niezapięte pasy przez rodzica to 100 zł i 2 pkt. karne, za przewożenie
dziecka bez fotelika to już 150 zł i 6 pkt. karnych. Kara finansowa w sumie
niewielka a punkty za rok znikną J
A co będzie jak dojdzie do wypadku? Dziecko niezapięte jakie ma szanse na
wyjście z takiego zdarzenia bez szwanku? Przecież to miała być krótka
przejażdżka – np.do dziadków a oni przecież tak blisko mieszkają… Gdzieś,
kiedyś właśnie przeczytałem, że do tego typu wypadków dochodzi właśnie na
krótkich odcinkach ***„no bo przecież
jeździmy tędy codziennie i nic się złego nie dzieje”*** W mieście co do zasady
prędkości nie są ogromne ale skutki takiego zdarzenia mogą być naprawdę
tragiczne.
Najczęściej
przyczyną takich zdarzeń według mnie to jest lenistwo. Moje dzieci nie pozwolą
mi ruszyć z parkingu jak nie mają zapiętych pasów; od razu w samochodzie jest
wielki krzyk STOP – a moje pasy lub ja jeszcze nie zapiąłem! Słyszałem też
tłumaczenia, że to dziecko nie chce jechać w zapiętych pasach ale ja sobie tego
nie wyobrażam. Wystarczy wyrobić w dziecku prawidłowy nawyk tak jak np.
wcześniej już wspomniane mycie zębów plus własny przykład czyli wsiadam i
zapinam pasy i dzieci na pewno będą też tak robiły. A może uważacie, że
przesadzam bo przepisy są przecież po to
by je łamać a nie po to żeby było bezpieczniej? Czekam na Wasze uwagi i
opinie.