środa, 14 maja 2014

Bezpieczeństwo naszych pociech.

Moja ŻONA zasugerowała mi abym napisał coś, na co jestem szczególnie wyczulony czyli o bezpieczeństwie w ruchu drogowym. Oczywiście nie chodzi tu o wykład z ustawy Prawo o ruchu drogowym lecz o tym jak zachowujemy się na co dzień.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                
                Źródło.
W większości czytelników/czytelniczek mamy dzieci. Uczymy nasze dzieci właściwie wszystkiego: od podstawowych zasad w codziennym życiu, np. mycie zębów, podstawowych zasad kultury oraz zachowania związanego z poruszaniem się po drodze.
 To czy nasze brzdące będą przechodziły w miejscu dozwolonym i bezpiecznym oraz w sposób bezpieczny zależny w głównej mierze od nas. Co im pokażemy to NASZE DZIECI będą naśladowały. Przechodzenie na „czerwonym”, „bieg pomiędzy samochodami”, itd. Wozimy nasze dzieci samochodami. Maluchy zgodnie z przepisami obowiązującymi w naszym kraju muszą być przewożone w fotelikach … taaak ale to nie wszystko; trzeba jeszcze ten fotelik prawidłowo zamontować w pojeździe a jak już dziecko do niego wsiądzie to trzeba też zapiąć pasy w tym foteliku. Ile to razy widać jak w samochodach przewożone są dzieci bez fotelików, nie mają zapiętych pasów. Kochamy nasze dzieciaczki dlaczego więc narażamy je na utratę zdrowia a nawet życia. Mandat za niezapięte pasy przez rodzica to 100 zł i 2 pkt. karne, za przewożenie dziecka bez fotelika to już 150 zł i 6 pkt. karnych. Kara finansowa w sumie niewielka a punkty za rok znikną J
A co będzie jak dojdzie do wypadku? Dziecko niezapięte jakie ma szanse na wyjście z takiego zdarzenia bez szwanku? Przecież to miała być krótka przejażdżka – np.do dziadków a oni przecież tak blisko mieszkają… Gdzieś, kiedyś właśnie przeczytałem, że do tego typu wypadków dochodzi właśnie na krótkich odcinkach  ***„no bo przecież jeździmy tędy codziennie i nic się złego nie dzieje”*** W mieście co do zasady prędkości nie są ogromne ale skutki takiego zdarzenia mogą być naprawdę tragiczne.
Najczęściej przyczyną takich zdarzeń według mnie to jest lenistwo. Moje dzieci nie pozwolą mi ruszyć z parkingu jak nie mają zapiętych pasów; od razu w samochodzie jest wielki krzyk STOP – a moje pasy lub ja jeszcze nie zapiąłem! Słyszałem też tłumaczenia, że to dziecko nie chce jechać w zapiętych pasach ale ja sobie tego nie wyobrażam. Wystarczy wyrobić w dziecku prawidłowy nawyk tak jak np. wcześniej już wspomniane mycie zębów plus własny przykład czyli wsiadam i zapinam pasy i dzieci na pewno będą też tak robiły. A może uważacie, że przesadzam bo przepisy są przecież po to by je łamać a nie po to żeby było bezpieczniej? Czekam na Wasze uwagi i opinie.


W załączeniu kilka filmików TUTAJ, TUTAJ I TUTAJ.