Konwencja ta sama co w poprzednich jego książkach, czyli akcja i reakcja. Bohaterowie książki mówią do dziecka, a ono im odpowiada, przyciska itp.
Ale o co chodzi w tej książce. Otwieramy książkę, a tutaj zamiast bajki sami bohaterowie, którzy są zdziwieni, że dziecko(i) do nich zagląda.
Witamy się :)
Dumają co robić.
W końcu wołają autora książki Pana H.Tulleta.
I w tym momencie książka przestaje się podobać mojej córce. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Autor jest niemiły dla dzieci. Mówi żeby mu nie przeszkadzały w pracy, żeby sobie poszły itp. Rozumiem jego zamysł, ale ... Powinien zrobić to w bardziej sympatyczny sposób. Mina Patrycji przy pierwszym czytaniu była lekko zawiedziona i smutna. Teraz "wyłącza mu światło" robi na niego buuu i już.
Podsumowując to najmniej lubiana przez moją córkę, a co za tym idzie i przeze mnie, książka Tulleta.
Zamysł fajny :) Wykonanie BUUUUUUUUU części z autorem w roli głównej. Resztę książki lubimy. Co najzabawniejsze Patrycja najlepiej lubi strasznego, czerwonego potwora :)