Byliśmy wczoraj na spotkaniu autorskim z Grzegorzem Kasdepke, autorem poczytnych książek dla dzieci tj. seria o detektywie Pozytywce, seria o bliźniakach Kubie i Bubie i wielu wielu innych.
Na spotkanie przyszedł Pan w czerwonych spodniach i marynarskiej bluzce, który od pierwszych minut spotkania zaskarbił sobie sympatię dzieci. Najbardziej zaskoczyło mnie w jaki sposób zwracał się do nich :) Zanim do jakiegoś dziecka się zwrócił, pytał się jak Pan(i) ma na imię. Następnie zwracał się do dziecka Pani Patrycjo, Panie Szymonie itd. Bardzo podobał mi się ten szacunek do własnego czytelnika. To właśnie dzięki nim zdobył taką popularność. Na spotkaniu Pan Grzegorz po kolei przedstawiał swoje książki, które przez te około 20 lat stworzył dla dzieci, ale ja nie o tym chcę wam napisać.
Dziś przedstawię wam Pana Grzegorza Kasdepke, jakiego poznałam słuchając co mówił między wierszami.
Oto historia książkami pisana, która zaczyna się od pierwszej książki jaką napisał pan Grzegorz, czyli Kacperiada. Jest to książka opisująca życie jego syna Kacpra (w czasach przedszkolnych), oraz reszty rodziny. Autor sam siebie ukazuje jako niezbyt rozgarniętego tatę. Gdy jego syn chodził do szkoły podstawowej, ta książka w warszawskich podstawówkach, była lekturą w młodszych klasach. Jego syn musiał omawiać książkę, w której był głównym bohaterem i pisać wypracowania typu co autor miał na myśli. :) Szkoła podstawowa minęła i mały Kacper poszedł do gimnazjum, gdzie wszyscy znali go z tej książki. Wiecie jak to nastolatkowie, co nie było problemem wcześniej, nagle stało się powodem do długiego obrażenia się na swojego tatę (autora). Syn miał pretensję, że za dużo prywatności Pan Grzegorz ujawnił w swojej książce. Te obrażenie trwało do momentu, aż któregoś dnia dziewczyna Kacpra powiedziała mu, że fajnie jest chodzić z chłopakiem z bajki. Jedne zdanie pogodziło ojca z synem, którzy do dziś mają ze sobą wspaniały kontakt. Często jeżdżą wspólnie na koncerty ulubionych grup (nie pytajcie jakich, bo jeszcze dyktafonu się nie dorobiłam :))
Publikując pierwszą książkę, Pan Grzegorz nie stresował się, ale idąc na swoje pierwsze spotkanie autorskie z dziećmi, nogi trzęsły się jak osika :)Notabene odbyło się ono w bibliotece dla dzieci w Łomży, w tej samej do której z sentymentem zawitał wczoraj Pan Grzegorz po 15 latach, Osobiście wcale się nie dziwię, bo dzieci to wymagająca publiczność która nie wie co to konwenanse :)
Idąc dalej tym tropem dochodzimy do serii o uczuciach, dla dzieci w wieku przedszkolnym. Książkę "Tylko bez całowania" autor opiera na swoich własnych przeżyciach z przedszkola, kiedy to stał się obiektem codziennych "ataków miłości" pewnej dziewczynki, która wszędzie za nim biegała i go całowała. Podobno nawet w ubikacji nie był bezpieczny :D
Czasy przedszkolne pisarza mamy już za sobą. Dochodzimy do szkoły podstawowej. Okazuje się, że autor bestselerów dla dzieci, nie cierpiał czytać książek. Jak to, dlaczego? Wina niestety leży po stronie koszmarnych lektur z naszego dzieciństwa. Zmuszając dzieci do czytania książek typu "Nasza szkapa" i "Anielka" w wielu dzieciach, już na początku ich czytelniczej przygody zamiast zachęcać, zniechęcamy ich do lektury. Dzieci zaczynają myśleć, tak jak Pan Grzegorz, że wszystkie książki są nudne. Autora uratowała jego bibliotekarka, która dała mu do czytania komiksy o Kleksie. I tak zaczęła się pisarza miłość do książek, które od tamtej pory wręcz pochłaniał.
W czasach nastoletnich Pan Grzegorz był postacią dość mroczną :) ale przeszło mu z wiekiem. Dochodzimy do wieku dorosłości. W wieku 23 lat został ojcem, niedługo potem zaczął pisać książki dla dzieci. Odkąd pisze książki jest sam dla siebie szefem. W sumie to tak jak detektyw Pozytywka, który też jest sam dla siebie szefem. Pamiętam rozdział, gdy detektyw Pozytywka zmęczył się swoją pracą i chciał pójść na urlop. Niestety miał strasznie surowego szefa, który nie chciał mu go udzielić (czyli samego siebie). Suma sumarum Pozytywka sam się zwolnił z pracy, żeby pojechać na urlop, który po kilku dniach mu się znudził. :) Z trwogą wrócił do pracy i sam się zatrudnił na nowo. Pan Grzegorz w przeciwieństwie do swojego bohatera jest dla siebie łagodnym szefem, gdy ma taką potrzebę udziela sobie urlopu. Jednak jedno łączy go z jego bohaterem, po kilku dniach obaj tęsknią za pracą i do niej wracają.
Co do "Detektywa Pozytywki" będą jeszcze 3 części. Najbliższa już za 2-3 miesiące. W kolejnych Pozytywka będzie niepozytywką, a następnie zakocha się. Coś mi się wydaje, że będzie się działo w życiu ulubionego bohatera mojej córki.
Przepisy kulinarne z książek były tworzone przez profesjonalistkę, natomiast Pan Grzegorz z synem najpierw je testowali. Jeśli nie wyszły za pierwszym razem, zostały odrzucone. Takim to sposobem do książki nie trafił przepis na tiramisu.
Na koniec zdradzę wam, dlaczego rodzina Pana Grzegorza lubi, gdy nie idzie mu pisanie książki :) Zgadza się, nie pomyliłam się :) Gdy Panu Grzegorzowi brak weny, wkracza do kuchni i gotuje. Rodzina cieszy się z tego, bo podobno bardzo dobrze gotuje.
Najciekawsze pytanie na spotkaniu: - Nie rozumiem, jakim cudem nie jest pan jeszcze na emeryturze!
My jednak życzymy Panu Grzegorzowi wielu ciekawych, nowych pomysłów. To ulubiony autor mojej córki, więc chcemy żeby tworzył do późnej starości. Emeryturo precz :D