Gdy wspominam swoje dzieciństwo, widzę czysty świat z małą ilością samochodów, z czystymi rzekami pełnymi ryb i raków, piękne, niezaśmiecone lasy. Rodzice codziennie chodzili na zakupy z koszykiem wiklinowym po świeże mleko w butelce szklanej, świeże i pyszne owoce i warzywa, a do szkoły nosiło się kanapki zapakowane w opakowania papierowe. Pamiętam, że na imprezy szkolne każdy przynosił własny talerzyk, łyżeczkę i szklankę, oczywiście żadna z tych rzeczy nie była plastikowa, bo wówczas nasz świat jeszcze nie był zalany toną reklamówek jednorazowych, plastikowymi jednorazowymi naczyniami, czy też masą plastikowych butelek. Przyszedł jednak taki czas, że nasz świat zalała fala sztuczności: plastiku, chemii. Ludzie stali się coraz bardziej leniwi, nie zważający na środowisko. Wygoda życia i postęp techniczny stał się dla nich najważniejszy. Tak doszliśmy przez te 30 lat do stanu, gdy nasza planeta Ziemia woła o ratunek, dlatego czas na Ekomisję.

Czy dziecko złapie bakcyla czytania książek w dużej mierze zależy od nas rodziców. Jeżeli dziecko będzie od urodzenia otoczone książkami, od najmłodszych lat książka będzie codziennie w jego dłoni, od tych najprostszych dla maluchów, stopniowo wprowadzających tekst. Jeżeli poświęcimy swój czas, żeby codziennie choć chwilkę dziecku poczytać zamiast sadzać go przed telewizorem, to w przyszłości powinno to zaowocować i wydać odpowiednie plony, czyli stworzycie kolejne pokolenie czytelników. Jeżeli jednak tak się nie stało, a nasze dziecko nie przepada za książkami, co możemy zrobić, żeby zachęcić je do czytania.