Dopiero niedawno minął okres obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, ale jeszcze rok temu każdy kto się nim zaraził musiał być w izolacji. Tak właśnie stało się u bohaterów książki Babcia w koronie wydawnictwa Skrzat, której mam zaszczyt być patronem medialnym.
Babcia w koronie to powieść przygodowa dla młodych czytelników, której głównym bohaterem jest dwunastoletni Kuba oraz jego babcia, ale to nie zwyczajna babcia, tylko jej duch, który .... No właśnie, jak to się stało, że w domu Kuby pojawił się duch babci? Otóż, niekoniecznie zgodnie z polskimi realiami, babcia Izydora "mieszkała" w urnie na półce w salonie. Któregoś dnia niesforny kot zrzucił jej urnę z półki, a duch babci wydostał się na wolność i od tej pory zaczyna się niesamowita przygoda Kuby i jego szalonej babci, która ma mnóstwo pomysłów na zabawę i przygodę.
Moment w którym babcia się pojawia jest dość szczególny, ponieważ rodzina Kuby jest w izolacji spowodowanej zakażeniem koroną. Przy okazji możemy się dowiedzieć jak ta choroba przebiega, ponieważ nasi bohaterowie mają jej charakterystyczne objawy. Gdy główna sprawczyni zamieszania się pojawia, życie Kuby przewraca się do góry nogami. Kończy się nuda i rutyna codzienności w zamknięciu, a zaczynają się niesamowite przygody. Babcia jako duch potrafi tworzyć portal, który przenosi w inne miejsca, a nawet czasie. Takim to sposobem chłopiec może odwiedzić swoje cioteczne rodzeństwo nad morzem, a nawet przenieść się w czasy swojego dziadka, a że jest bardzo podobny do niego z lat młodości, zostaje z nim pomylony. Co z tego wyniknie, tego wam nie zdradzę. Dodam tylko, że oprócz wizyty nad morzem oraz przenosin w czasie, Kuba będzie miał okazję zobaczyć się z aniołem i uczestniczyć w balu duchów.
Jak widzicie, to bardzo szalona książka, która wciąga od pierwszych stron. Młody czytelnik nie będzie się przy niej nudził, ponieważ akcja jest zaskakująca, wartka, a język prosty i lekki w odbiorze. To fantastyczna lektura na zbliżające się już w krótce wakacje i nie tylko.
